Strona główna

sobota, 23 stycznia 2010

Legalny rozbój

Jakiś czas temu jeden ze znanych ekonomistów przeanalizował historię kilkunastu podatków, które są powszechnie uznawane za bardzo dokuczliwe i najbardziej irytują podatników. Okazało się, że we wszystkich, bez wyjątku, przypadkach zaczynało się od drobnego podatku, na który prawie wszyscy chętnie się godzili. Jednak państwo co pewien czas podnosiło te podatki, aż urosły do wyjątkowo uciążliwych i irytujących kwot.

Kilka miesięcy po powodzi tysiąclecia dotarła do mnie pocztą pantoflową informacja, że Urzędy Skarbowe otrzymały zalecenie bardziej starannego szukania źródeł dochodów dla państwa. Byłem dziwnie pewien, że jak się już te urzędy zmobilizują w tym szukaniu, to nigdy nie odpuszczą. Z czasem okazywało się, że Urzędy Skarbowe wyszukują coraz bardziej absurdalne powody ściągania pieniędzy od obywateli. Pod wieloma względami państwo coraz bardziej staje się najgorszym rodzajem mafii, bo jego działania są zawsze uzasadnione odpowiednimi przepisami. Większość ludzi nie stać ani na procesy, ani na wystarczająco dobrych prawników, żeby wygrać z tą państwową mafią.

Ostatnio portal Wirtualna Polska przygotowała galerię prezentującą największe absurdy podatkowe.
  • Jeżeli firma dała ci samochód, którym jeździsz do pracy, musisz zapłacić podatek.
  • Od wielu lat w wielu firmach pracownicy mogą swobodnie korzystać z kawy lub herbaty. Okazuje się, że każdy powinien policzyć, ile tych kaw lub herbat wypił i zapłacić od tego stosowny podatek, jak od dodatkowego dochodu.
  • Zgodnie z zaleceniami ekspertów od zarządzania ludźmi, wiele firm stara przyciągać dobrych pracowników oferując oprócz pensji inne bonusy. Okazuje się, że od takich bonusów pracownik musi odprowadzić podatek.
  • Zdarza się, że pracownik przepracuje w danej firmie 10 lat lub więcej. Jeżeli pracodawca doceni takiego pracownika i w okrągłą rocznicę da mu prezent, być może obdarowany będzie musieć zapłacić za to podatek.
  • Uważaj na darowizny dla takich organizacji jak WOŚP. Może się zdarzyć, że będziesz musieć zapłacić podatek wynoszący 7% lub 22% swojej darowizny. W niektórych przypadkach zapłacisz ty, w niektórych obdarowana organizacja, a w jeszcze innych obie strony!
  • Zdarza się, że będąc w potrzebie zwracamy się do znajomych z prośbą o pożyczkę. Jeżeli znajomy pożyczy nam pieniądze na procent, oczywiście musi zapłacić podatek, ale jeżeli pożyczy nam bez podatku, to sami musimy zapłacić podatek — tak, jakby pożyczka była oprocentowana. Uzasadnienie jest tak absurdalne, że aż trudno w nie uwierzyć. Otóż chodzi o to, że gdyby pożyczka była na procenty, to musielibyśmy więcej oddać. Skoro procentów nie ma, to zdaniem Urzędu Skarbowego zarobiliśmy tę kwotę, którą musielibyśmy dać w formie procentów od pożyczki. Zresztą analogicznie absurdalne rozumowanie Urzędy Skarbowe stosują również wobec firm, które szukając oszczędności używają jakiś darmowy system operacyjny, zamiast Windows, albo darmowy pakiet programów dla biura (np. OpenOffice), zamiast Microsoft Office.
  • Banki starają się zachęcać, żeby jak najczęściej płacić kartami płatniczymi. Niektóre stosują promocję polegającą na tym, że zwracają klientom na przykład 3% kwoty zapłaconej kartą. Jeżeli korzystasz z takiej promocji, to masz obowiązek obliczyć, jaką kwotę bank ci zwrócił, i zapłacić od tego 18% lub 32% podatku.
  • W tym roku panikowano o świńskiej grypie. Nieco wcześniej panikowano o ptasiej grypie. Jeżeli pracodawca uległ tej panice i w trosce o swoich pracowników zafundował im szczepionkę, pracownicy muszą zapłacić podatek od wartości szczepionki.
  • Wiele osób korzysta z ulgi na Internet. Ulgę tę wprowadzono kilka lat temu, aby bardziej rozpowszechnić Internet w Polsce. Coraz więcej osób z różnych powodów korzysta z Internetu mobilnego. Okazuje się, że w takim przypadku lepiej nie korzystać z ulgi, bo może się okazać, że Urząd Skarbowy lub sąd (jeżeli dojdzie do rozprawy) uzna taką ulgę za nieuzasadnioną.
To oczywiście tylko niektóre absurdy.

Czy pamiętacie te buńczuczne zapowiedzi pana Palikota, co to on nie zrobi z tymi absurdalnymi przepisami? Ciekawe, czy ktokolwiek zna choć jeden przykład, choć jeden absurd, który został zlikwidowany.

Jestem przekonany, że kasa państwa jest pusta, a zadłużenie państwa (czyli nas wszystkich!) gwałtownie rośnie. Oczywiście rząd za żadne skarby się do tego nie przyzna. Coraz więcej ludzi jednak zauważa, że Polska żwawym krokiem zmierza w kierunku takiej samej katastrofy, jaka była w Argentynie kilka lat temu. W tej sytuacji państwo nie zawaha się ani przed sutenerstwem, ani przed żadnym, choćby najbardziej absurdalnym sposobem ściągania pieniędzy do kasy państwowej.

Znacznie prostszym i przede wszystkim skutecznym rozwiązaniem byłoby ograniczenie tych wszystkich świadczeń, które państwo wzięło na siebie, a których zakres rośnie co wybory. Na to jednak nie zdecyduje się żadna partia. Niestety, większość Polaków ma mentalność lewicową i taka partia przegrałaby najbliższe wybory z kretesem.

Być może mają rację niektórzy obserwatorzy sceny politycznej w Polsce. Uważają oni, że krach podobny do Argentyńskiego jest znacznie bliżej, niż wielu się wydaje. Podejrzewają, że właśnie z tego powodu PiS jest tak nieudolny w wykorzystywaniu potknięć PO w celu przekonania wyborców do siebie. Po prostu nie zależy im na wygraniu wyborów tuż przed wielkim krachem. Niech już lepiej PO ma jak najwięcej władzy. Wtedy cały ten krach ich obciąży, a po wyjściu z kryzysu PiS będzie mieć czyste konto. Przecież niemal nikt nie będzie pamiętać, że wszystkie cztery rządzące na przemian partie (PO/PiS/SLD/PSL) w takim samym tempie na przemian prowadziły Polskę ku krawędzi przepaści.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...