Strona główna

niedziela, 26 sierpnia 2012

IPN

Niektórzy zadali sobie trud przestudiowania życiorysów wielu czołowych polskich polityków — tych oficjalnych, opublikowanych na ich własnych stronach internetowych. Podobno życiorysy bardzo wielu zaczynają się około 1989 roku. O ich wcześniejszej karierze nie ma ani słowa. Niektórzy twierdzą, że to dlatego, że we wcześniejszych latach ci politycy mają w swoim życiorysie niezbyt chwalebne uczynki.

Można przypuszczać, że podobna przypadłość może dotyczyć wielu innych wpływowych ludzi, takich jak sędziowie lub dziennikarze. Tłumaczyłoby to, dlaczego tak wielu tak zaciekle zwalcza IPN — woleliby, żeby zgromadzone tam akta albo zniszczyć, albo zapieczętować na co najmniej sto lat.

Tezę tę zdają się potwierdzać śledztwa wielu niezależnych badaczy i niezależnych dziennikarzy. Jednym z nich jest Tadeusz Płużański — autor książki „Bestie. Nieukarani mordercy polaków”.

Wiele na ten temat można usłyszeć w wywiadzie z autorem tej książki (część I, część II).

Tłumaczyłoby to również to, co teraz się dzieje z IPN. Nie udało się go zapieczętować, wiec doprowadzono go do paraliżu, w praktyce uniemożliwiając mu działanie.

sobota, 25 sierpnia 2012

Patenty

Jestem przekonanym że patenty na oprogramowanie przynoszą więcej szkody niż pożytku. Pisałem o tym kilka razy.

Właśnie przeczytałem o kolejnym przykładzie potwierdzającym mój punkt widzenia. Dowiedziałem się właśnie, że firma Apple opatentowała kolejny wiekopomny wynalazek. Nazwali go kursor hybrydowy. Z opisu wynika, że w zasadzie jest to animowany kursor. W systemie operacyjnym Windows animowane kursowy są co najmniej od wersji Windows 3.1, wydanej w roku 1992.

No i niech mnie teraz ktoś przekona, że patentowanie takich rzeczy ma jakikolwiek inny cel, niż wojna z konkurentami.

sobota, 18 sierpnia 2012

Interwencjonizm państwowy

Wielu się przekonało, że Biblia jest modrą księgą i że warto w niej szukać wskazówek. Inna sprawa, że nie zawsze umiemy mądrości Biblii dobrze interpretować.

Jedna z historii opisanych w Biblii to historia Józefa Egipskiego, opisana w Księdze Rodzaju. W tej opowieści autor opisuje, jak egipskiemu faraonowi przyśnił się sen, w którym było siedem tłustych krów, które zostały zjedzone przez siedem chudych krów. Józef zinterpretował ten sen tak, że Egipt czeka siedem lat obfitości, po których nastąpi siedem lat głodu. Józef doradził faraonowi, aby w okresie dobrobytu opodatkować chłopów odbierając im 20% plonów i zmagazynować je na chude lata. Jest to jeden z najstarszych opisów interwencjonizmu państwa.

Powołując się na tę historię znany ekonomista, Krzysztof Rybiński, proponuje, aby nadzór nad gospodarką przejęli merytoryczni technokraci, a nie politycy, bo ci drudzy nie mają odpowiedniej wiedzy i umiejętności w zarządzaniu gospodarką.

Jednak wszystko ma swoje konsekwencje. Jak słusznie zauważył Stanisław Michalkiewicz, aby wprowadzić w życie ten podatek, faraon musiał utworzyć rzeszę poborców podatkowych, których trzeba było oczywiście opłacić. Musiał również utworzyć kolejny program interwencyjny: budowę państwowych spichlerzy. Do ich budowy również musiał zatrudnić wielu robotników i woły do transportu materiałów ma budowę spichlerzy oraz zboża do nich, odciągając ich do zajmowania się rolą. Po siedmiu latach takiej polityki rolnictwo było zrujnowane, co przyspieszyło i zwiększyło klęskę głodu.

Mało tego. Gdy po siedmiu latach nastał głód, Józef zaczął sprzedawać zborze. Tym sposobem w pierwszym roku wydrenował wszystkie pieniądze z rynku. W następnym roku w zamian za zborze przejął cały inwentarz od dotychczasowych właścicieli, a w trzecim — ziemię. W efekcie dotychczasowi właściciele ziemi stali się niewolnikami faraona.

Każdy sam musi w swoim własnym sumieniu ocenić, która nauka jest z tej historii jest słuszna: czy państwo powinno interweniować w gospodarkę, czy może lepiej trzymać się od niej z daleka.

czwartek, 16 sierpnia 2012

Leczenie tańcem

W portalu Medycyna24 został opublikowany ciekawy artykuł o leczeniu… tangiem. W szpitalu psychiatrycznym w Buenos Aires pacjenci są leczeni między innymi poprzez uczenie się tańczyć tango. Ten sposób wykorzystywany jest do leczenia choroby Alzheimera, choroby Parkinsona, fobii i załamań nerwowych.

Leczenie tangiem stosuje się nie tylko w Buenos Aires. Na przykład naukowcy z z University of Washington School of Medicine odkryli, że u pacjentów chorych na Parkinsona lekcje tanga wpływają na ogólną poprawę i stabilizację organizmu. W Wielkiej Brytanii uważa się, że poprawiają pamięć chorych na Alzheimera. We Włoszech wykorzystuje się tango przy terapii małżeńskiej.

wtorek, 7 sierpnia 2012

Dżentelmen

Anglicy mają takie powiedzenie:
Being a male is a matter of birth, being a man i a matter of age, but being a genterlman is a matter of choice.
Można by to przetłumaczyć mniej więcej tak:
O męskiej płci decyduje urodzenie, o byciu mężczyzną decyduje wiek, ale bycie dżentelmenem jest kwestią wyboru.
Kiedy jesteś dżentelmenem? Anglicy i na to mają swoje powiedzenie:
A boy makes his girl jealous of other women, a true gentleman makes other women jealous of his girl.
Co znowu można przetłumaczyć mniej więcej tak:
Chłopiec sprawia, że ​​jego dziewczyna jest zazdrosna o inne kobiety, natomiast prawdziwy dżentelmen zachowuje się tak, że inne kobiety są zazdrosne o jego dziewczynę.
P.S.
Jednym ze sposobów w ćwiczeniu bycia dżentelmenem jest tańczenie.

sobota, 4 sierpnia 2012

Oburzeni

W mediach w tych dniach w wielu audycjach słychać oburzenie zachowaniem części uczestników uroczystości w Warszawie, związanych z rocznicą powstania warszawskiego. Święcie oburzeni są zwolennicy PO twierdząc, że wiadomo kto tam buczał: wyborcy PiS. Politycy PiS wypowiadając się na ten temat zachowują się tak, jakby nie mieli pojęcia, jak się zachować. Niby są oburzeni takim zachowaniem, ale nie do końca. Twierdzą, że w zasadzie nie wiadomo, czy to wyborcy PiS buczeli. Nie ma przecież na to żadnego dowodu.

Jak tam było naprawdę, tego nie wiem, bo tam nie byłem ani nie znam nikogo wiarygodnego, kto mógłby mi zdać relację z tych wydarzeń. Jednak jest parę rzeczy, które mnie zastanawiają. Na przykład słuchałem wczoraj audycji, w której wypowiadało się wielu oburzonych tym buczeniem. Jakiś słuchacz wysłał do radia e-mail wyjaśniający, że buczeli oburzeni faktem, że oficjalne obchody zostały zamknięte tuż przed tym, jak przedstawiciele PiS zamierzali złożyć kwiaty. Dziennikarz odczytał ten e-mail, po czym bez słowa komentarza wrócił do oburzonych. Nikt nie podjął żadnej dyskusji o tym, o czym napisał ten słuchacz. To jak to było naprawdę? Bo jeżeli rzeczywiście tak było, że uroczystość trwała dopóty, dopóki występowali przedstawiciele PO i została natychmiast po tym zakończona, to można by nabrać podejrzeń, ze to PO upolityczniła te obchody.

Jak tam naprawdę było, nie wiem. Tym bardziej, że do mediów, zwłaszcza tych oficjalnych, mam stosunek ambiwalentny, delikatnie to ujmując. Załóżmy jednak, że faktycznie niestosownie buczeli i że faktycznie byli to zwolennicy PiS. Jeżeli przyjrzeć się różnym działaniom władz, w tym pani prezydent Warszawy, w ciągu ostatnich miesięcy, choćby po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jeżeli przyjrzeć się sposobowi przedstawiania Marszu Niepodległości 11 listopada przez media przychylne PO, to trudno być zaskoczonym, że wielu ludzi buczy na sam ich widok.

Ale zostawmy te powody na boku. Jeżeli PO nie upolityczniła tych obchodów, to i jej przeciwnicy nie powinni ich upolityczniać.

Jest jeszcze jedna sprawa związana z oburzeniem na tych buczących. Janusz Palikot niedawno przyrównał dowódców powstania warszawskiego do afrykańskich zbrodniarzy dających dzieciom karabiny i wysyłających ich na wojnę. Jakoś nie zauważyłem, żeby przez media przewinęła się fala oburzenia. Powoduje to, że nabieram przekonania graniczącego z pewnością, że dla wielu każda okazja jest dobra, żeby przypieprzyć PiS-owi. I większości oburzonych tak naprawdę nie chodzi o nic innego.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...