Strona główna

wtorek, 25 sierpnia 2009

Za co dziś zamknięto by Jezusa z Nazeretu?

Czy zastanawiasz się czasem, jak potoczyłyby się sprawy, gdyby któraś z historycznych postaci żyła w dzisiejszych czasach? Jedna z takich ekstrapolacji przedstawiona jest w artykule Za co dziś zamknięto by Jezusa z Nazeretu?
 
Fundamentaliści religijni być może będą się oburzać na tego typu spekulacje. Sądzę jednak, że ten artykuł wcale nie jest o Jezusie, ale o systemie prawnym, w którym obecnie żyjemy.
 
Czy naprawdę chcemy mieć takie prawo?

poniedziałek, 17 sierpnia 2009

Drogowi mordercy

Codziennie na drogach ginie wielu ludzi. Nie wiem, jakie są to ilości. Wydaje mi się, że codziennie ginie co najmniej kilkadziesiąt osób. Gdyby ci ludzie zginęli za sprawą jednej osoby, byłaby ona z pewnością uznana za winnego ludobójstwa.

Kto jest tym masowym mordercą? Z relacji w mediach wyłania się statystyczny obraz tego masowego mordercy. Przeważnie jest to mężczyzna w wielu do 25 lat, jadący o wiele za szybko, będący przeważnie pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Na drugim miejscu jest mężczyzna w dowolnym wieku, będący po wpływem alkoholu. Czy rzeczywiście?

Według Janusza Osadzińskiego, chirurga pracującego w oddziale ratunkowym jednego z największych warszawskich szpitali klinicznych, prawda jest zupełnie inna. Tym masowym mordercą jest kobieta w wieku 30 do 60 lat, trzeźwa, nigdy nie przekraczająca 120 km/godz.

Od dawna podejrzewam, że z tym pijaństwem polskich kierowców jest gruba przesada. Skoro można zostać uznanym za pijanego po zjedzeniu jednego cukierka z likierem, to mamy takie statystyki pijanych kierowców, jakie mamy. Miałem okazję co najmniej kilkakrotnie w Anglii jechać z Anglikami, z którymi spędziłem pewien czas w barze. Na ich miejscu nie odważyłbym się siadać za kierownicą. Oni siadali i nie przejmowali się. Muszę przyznać, że jechali raczej spokojnie, pewnie. Ani razu nie stworzyli ani jednej niebezpiecznej sytuacji.

Podobne opowieści na temat picia kierowców słyszałem od różnych znajomych przebywających we Francji, Niemczech, Włoszech czy Hiszpanii. Polacy byli niejednokrotnie szokowani widząc ludzi wychodzących z barów, którzy po wypiciu jednego czy dwóch piw siadali spokojnie do swoich samochodów. Twierdzę więc, że polscy kierowcy wcale nie są bardziej pijani od kierowców z tamtych krajów. Uważam wręcz, że przeważnie są znacznie trzeźwiejsi.

Niektórzy twierdzą, że przyczyną wypadków na polskich drogach jest brawura kierowców. Zastanówmy się... Według różnych szacunków w ostatnich latach wyjechało do Wielkiej Brytanii około trzy miliony Polaków. Większość z nich kupiła sobie tam samochody i jeździ po tamtejszych drogach. Gdyby Polacy jeździli tak źle, jak się często to opisuje, to brytyjskie statystyki powinny odnotować wzrost liczby wypadków drogowych. Tymczasem nic takiego nie nastąpiło.

Skoro, jak się wydaje, przyczyną wypadków nie jest ani młody wiek, ani pijaństwo kierowców, ani ich brawura, to co jest przyczyną, że średnia liczba wypadków w przeliczeniu na obywatela Polski jest większa niż analogiczna średnia w Wielkiej Brytanii i wielu innych krajach? Ja stawiam na zupełnie inne przyczyny, niż te, o których informują media.
  1. Stan dróg
    Jadąc polskimi drogami zamiast koncentrować się na sytuacji na drodze, kierowca musi rozglądać się za dziurami i lawirować między nimi. W przeciwnym razie ryzykuje uszkodzenie lub wręcz niekiedy urwaniem zawieszenia samochodu.

  2. Jakość samochodów
    Nie jesteśmy bogaci. Większość Polaków jeździ samochodami wyprodukowanymi ponad 10 lat temu. Takie samochody są awaryjne. Kierowca jadąc takim samochodem często część swojej uwagi poświęca analizie różnych dziwnych odgłosów wydawanych przez pojazd, zastanawianiem się, co też może być przyczyną tych odgłosów i czy należy się nimi przejmować.

  3. Reklamy wzdłuż dróg
    Wzdłuż polskich dróg postawiono olbrzymią ilość reklam. Często są krzykliwe, nachalne. Już jakiś czas temu zauważyłem, że w takim natłoku zupełnie nieistotnych dla kierującego informacji bardzo łatwo można przeoczyć znaki drogowe. Część jego uwagi jest odciągana przez te nachalne reklamy. Są to przeważnie ułamki sekund, ale przecież ułamek sekundy nieuwagi wystarczy, żeby nie zdążyć zareagować na zmieniającą się sytuację na drodze.

  4. Fotoradary
    Fotoradary, jak wiadomo, są bardzo obfitym źródłem dochodów dla gmin. Nic też dziwnego, że jest ich więcej niż grzybów po deszczu. Nie miałbym nic przeciwko radarom, gdyby nie towarzyszyły im często bezsensowne, nadmierne ograniczenia prędkości. Sam byłem świadkiem rozmowy, w której osoba odpowiedzialna w jednej z gmin za stawianie znaków drogowych powiedziała, że w pewnym miejscu wystarczyłoby ograniczenie prędkości do 60 km/godz, ale postawili znak ograniczenia prędkości do 40 km/godz, bo wtedy kierowcy przeważnie nie przekraczają 60 km/godz. To było kilka lat przed postawieniem pierwszych fotoradarów w Polsce. Podobne rozumowano chyba w większości gmin, bo wielu kierowców uważało, przeważnie słusznie, że jeżeli znak drogowy ogranicza maksymalną prędkość, to bez większej obawy można jechać około 20 km/godz szybciej, niż wynikałoby z tego znaku. Teraz stawia się fotoradary, ale owych nadmiernych ograniczeń prędkości raczej nikt nie weryfikuje. W efekcie jadąc po polskich drogach można się nabawić choroby morskiej od ciągłego gwałtownego przyspieszania i równie gwałtownego hamowania przed następnym fotoradarem. Kierowcy znowu zamiast skupiać się na sytuacjach na drodze, sporą część uwagi przeznaczają na wypatrywanie fotoradarów.
No dobrze, ale przecież dziennikarze powołują się na policyjne statystyki, z których wynika, że głównym winowajcą jest przeważnie młody, często pijany lub naćpany kierowca. Statystyki przecież nie kłamią.

Owszem, statystyka jest działem matematyki i jest obiektywna. Ale osoby przygotowujące dane do obliczeń statystycznych — niekoniecznie. Co by było, gdyby się okazało, że prawdziwe są powody przedstawione wyżej, a nie te wynikające z policyjnych statystyk?

Okazałoby się, że wydawanie pieniędzy na fotoradary jest pozbawione sensu. Gminy zostałyby pozbawione bardzo ważnego źródła dochodów. Gorzej! Nie dość, że znacznie mniej by miały pieniędzy, powinny by na dodatek wydawać więcej pieniędzy na poprawę nawierzchni i oznakowania dróg.

Okazałoby się też, że wcale nie potrzeba tak dużo policjantów w Drogówce. Wielu policjantów zamiast siedzieć wygodnie w samochodzie, schowani za krzakami lub reklamą, musiałby albo zmienić zawód, albo zająć się szukaniem prawdziwych przestępców. Przecież jest oczywiste, że znacznie wygodniej jest wypisać mandat kierowcy pijanemu na skutek zjedzenia cukierka z likierem, niż narażać się w konfrontacji z prawdziwymi przestępcami.

Okazałoby się również, choć to może najmniej ważne, że dziennikarze mieliby znacznie mniej tematów. Można zrobić fascynujący reportaż o policjantach z drogówki, którzy z narażeniem własnego życia ścigają piratów drogowych. Nie sądzę, żeby znalazł się taki genialny dziennikarz, który zrobiłby fascynujący reportaż o dziurach w drodze lub fatalnie ustawionych znakach drogowych, niekiedy wręcz wbrew jakiejkolwiek logice lub rozsądkowi.

Z jednej strony mamy lekarza, który opisuje wyniki swoich wieloletnich obserwacji. Z drugiej strony prezentowane często w mediach statystyki policyjne. Któremu z nich wierzyć? Ja wierzę lekarzowi. Dlaczego? To proste: on nie ma żadnego interesu w takiemu czy innemu naginaniu statystyk. Cała reszta, jak wynika z powyższego opisu, ma interes w tym, żeby przedstawiać to w sposób korzystny dla siebie.

wtorek, 11 sierpnia 2009

Decydenci

Podobno mamy demokrację. Demokracja to — jak wiadomo — taki ustrój, w którym reguły ustalają wszyscy obywatele poprzez swoich przedstawicieli. Innymi słowy wszyscy wybieramy swoich przedstawicieli, którzy następnie w swoim i naszym imieniu uchwalają odpowiednie ustawy. Logika nakazywałaby, żeby uchwalali ustawy zgodne z wolą większości ludzi. Tymczasem...

Weźmy na przykład taką karę śmierci. Obecnie kara śmierci jest passe. Podobno chrześcijaninowi nie wypada być jej zwolennikiem, przynajmniej tak mówią w mediach (choć wcale nie jest to takie jednoznaczne, np. 1, 2). Może dlatego według jednego z badań jeszcze całkiem niedawno prawie 80% Polaków było zwolennikami kary śmierci (np. 3). Gdybyśmy mieli demokrację, to posłowie dawno już powinni ją przywrócić w kodeksie karnym, Oczywiście nie mają zamiaru tego zrobić. Kto podjął decyzję, że — wbrew woli większości — kary śmierci nie będzie? Bo ktoś chyba zdecydował o tym, prawda? Nawiasem pisząc, konia z rzędem temu, kto dojdzie, kto w Polsce podjął decyzję o zaniechaniu kary śmierci.

Inny przykład. Każde dziecko od przedszkola jest uczone, że Hitler jest czymś w rodzaju diabła wcielonego. Zapewne słusznie. W końcu to on był współtwórcą okrutnego systemu i jego przywódcą. Jeżeli się nie mylę, hitlerowcom przypisuje się śmierć około siedmiu milionów ludzi. Strasznie dużo.

Dlaczego jednak właściwie nie mówi się, że Stalin był znacznie większym mordercą? Na samej Ukrainie zagłodzonych zostało, jeżeli się nie mylę, około 6 milionów ludzi. System stworzony przez Stalina jest winien śmierci około 30 milionów ludzi (4). Przy Stalinie z jego trzydziestoma milionami zamordowanych, Hitler z jego siedmioma milionami zamordowanych jest małym Bolkiem. Kto i dlaczego zdecydował, że Hitler zasługuje na potępienie, a Stalin... no, ewentualnie półgębkiem, nie za głośno, a najlepiej w ogóle nie ruszać tego tematu.

Nie tak dawno była wojna domowa w byłej Jugosławii. Chyba wszyscy pamiętamy, co tam się mniej więcej działo. Na przykład kilku Serbów, którzy zamordowali około tysiąca muzułmanów (Albańczyków?) zostało oskarżonych o ludobójstwo i skazanych na kilkadziesiąt lat więzienia. (5) Z całą pewnością zasługiwali na tę karę!

Działające od 1939 roku ukraińskie organizacje UPA i UON są oskarżane o zamordowanie około 100 do 150 tysięcy Polaków. (6, 7) Niektórzy szacują, że liczba Polaków zamordowanych przez te dwie organizacje jest znacznie większa. Ówcześni członkowie UPA-UON żyją jeszcze. Czy wstydzą się swojego postępowania? Pewnie niektórzy tak. Jednak organizacja, istniejąca do dzisiaj, niczego się nie wstydzi. Czy się ukrywa? Bynajmniej. Działa całkowicie jawnie. (8, 9) Kto i dlaczego podjął decyzję, że ludobójstwo w byłej Jugosławii zasługuje na potępienie, a dziesięciokrotnie większe ludobójstwo na Polakach należy przemilczeć?

Dopóki mi ktoś przekonująco nie odpowie na te pytania, brzydzę się politykami.

wtorek, 4 sierpnia 2009

Patenty na programy

Co pewien czas w Parlamencie Europejskim wraca dyskusja o wprowadzeniu w Unii Europejskiej ochrony patentowej algorytmów i programów — na wzór analogicznej ochrony w Stanach Zjednoczonych. Dotychczas, mimo silnego lobbowania za wprowadzeniem takich regulacji ze strony wielkich firm programistycznych, z Microsoft na czele, odpowiednich regulacji Parlament Europejski nie wprowadził.

Uważam, że wprowadzenie takich patentów byłoby bardzo szkodliwe dla rozwoju informatyki, bardzo skutecznie hamującą ten rozwój. Teoretycznie możliwość patentowania algorytmów miałoby służyć ochronie wkładu intelektualnego twórców skomplikowanych algorytmów lub programów. Rzeczywistość nie ma, niestety, niemal nic wspólnego z teorią. W Stanach Zjednoczonych trawa coś w rodzaju wyścigu w poszukiwaniu czegokolwiek, czego nikt inny jeszcze nie opatentował. Nie ma przy tym znaczenia, czy osoba lub firma starająca się o taki patent sama opracowała odpowiedni algorytm lub program.

Przykładem takiej sytuacji są podcasty. Technika ta stosowana jest w informatyce co najmniej od kilku lat, ciesząc się coraz większą popularnością. Ostatnio przeczytałem, że patent na tę technologię otrzymała niewielka amerykańska firma VoloMedia. Czy ta firma lub którykolwiek zatrudniony przez nią pracownik wymyślił podcasty? O ile wiem, nic podobnego! W tej sytuacji uważam, że bez względu na intencje firmy VoloMedia, jest to jedna z bardzo wielu sytuacji dobitnie dowodzących, że patenty na oprogramowanie nie mają sensu.

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Człowiek bez mózgu

We Francji lekarze odkryli normalnie funkcjonującego mężczyznę, niemal całkowicie pozbawionego mózgu. Ma on obecnie 44 lata. Jest żonaty. Ma dwoje dzieci. Jest urzędnikiem państwowym. Nie zgodził się na ujawnienie swojej tożsamości. Rozsądna decyzja.
Odkrycia dokonano przypadkowo, gdy mężczyzna ten trafił do szpitala skarżąc się na bóle nogi.


Powyżej z lewej strony widać zdjęcie mózgu tego mężczyzny. Z prawej strony, dla porównania, zdjęcie typowego ludzkiego mózgu. Te wielkie czarne plamy to płyn mózgowo-rdzeniowy. Normalnie wypełnia on cztery niewielkie komory.

Mózg, jak wiadomo, oprócz naszych świadomych odczuć i myśli, przetwarza olbrzymie ilości informacji związane z prawidłowym funkcjonowaniem różnych organów naszego ciała. Zdaniem lekarzy człowiek z tak małym mózgiem nie powinien żyć.

Coś mi się zdaje, że lekarze więcej zgadują, niż wiedzą o działaniu naszego mózgu.

Przeprowadzono testy na inteligencję tego mężczyzny. Jego IQ wynosi 75. Średnia wynosi 100. Nie wiem, czy to dużo mniej od owej średniej. Wydaje mi się, że sporo. Ciekawe, jaką funkcję pełni ten urzędnik.

Jest sezon ogórkowy. Ponieważ jednak informacja o tym została opublikowana w cieszącym się wysoką renomą czasopiśmie New Scientist, nie sądzę, żeby to była kaczka dziennikarska.

niedziela, 2 sierpnia 2009

Ekologia i biznes

Na łamach „Rzeczpospolitej” odbyła się ciekawa polemika pomiędzy Mariuszem Max Koloko oraz polską ekolożką Martą Śmigrowską.

Zaczęło się od artykułu Kolonko, zatytułowanego Globalne ocieplenie czy globalna ściema? Na ten artykuł zareagowała Koalicja Klimatyczna, której przedstawicielka, Marta Śmigrowska, napisała w tej sprawie list otwarty do redakcji, zatytułowany Ocieplenie groźniejsze od bomby atomowej. Mariusz Max Kolonko odpowiedział kolejnym artykułem, zatytułowanym Ocieplenie – największy szwindel naszych czasów. Został on opublikowany kilka dni temu. Być może polemika będzie się rozwijać. Warto ją śledzić i samemu wyrobić sobie opinię o poziomie argumentów obu stron.


Moim zdaniem, w tej polemice warto zwrócić nie tylko na same argumenty klimatyczne. Można tam znaleźć doskonały opis, jak możni tego świata sprytnie nami manipulują, żeby osiągnąć jeszcze większe zyski lub więcej władzy – zależy co kogo bardziej rajcuje.


Głównie z tego właśnie powodu kilka lat temu całkowicie przestałem oglądać telewizję, a odbiornik wyrejestrowałem. Bo przebież telewizja jest najsilniejszym i najintensywniej wykorzystywanym środkiem prania naszych mózgów.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...