Strona główna

sobota, 26 września 2009

Nierówna walka

Przeglądając Internet zupełnie przypadkiem zainteresowałem się niejakim Nergalem. Ciekawy byłem, któż to taki. Okazało się, że jest to typ człowieka, którego w mojej osobistej klasyfikacji umieszczam gdzieś pomiędzy niebezpiecznymi wariatami.

Szczególną uwagę zwróciłem na jego procesy sądowe. W skrócie chodzi o to, że facet podczas swojego koncertu, na oczach publiczności podarł Biblię. Został za to oskarżony o obrazę uczuć religijnych. Podstawą oskarżenia było zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa zgłoszone przez przewodniczącego Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami, Ryszarda Nowaka. Pomimo opinii biegłego, profesora religioznawstwa, że każdy egzemplarz Biblii jest przedmiotem czci religijnej, sąd umorzył postępowanie, ponieważ oprócz Ryszarda Nowaka nie zgłosił się nikt inny, kogo uczucia religijne byłyby obrażone tym postępowaniem. Wkrótce potem Nergal oskarżył Ryszarda Nowaka o zniesławienie i wygrał proces.

Według prawa wszystko jest OK. Formalnie Nergal nie jest przestępcą, ponieważ jest tylko jedna osoba, której uczucia religijne zostały obrażone. Z drugiej strony sam Nergal publicznie potwierdził, że wulgarnie wyraził się o Biblii i podarł jej egzemplarz oraz nazwał Kościół Katolicki „zbrodniczą sektą”.
 
Jeżeli publiczne wulgarne wyrażanie się o Biblii i demonstracyjne jej podarcie oraz publiczne nazwanie Kościoła Katolickiego zbrodniczą sektą nie jest obrażaniem uczuć religijnych katolików, to ja nie wiem, co trzeba zrobić, żeby obrazić te uczucia. Idiotyczny jest też warunek, że musi to zgłosić więcej osób. Przecież on to zrobił w miejscu publicznym, na scenie. Już to powinno być wystarczającą podstawą oskarżenia.

Jeżeli wszystkie te informacje są prawdziwe, cała ta sytuacja budzi co najmniej niesmak. W każdym razie moje uczucia religijne również zostały tym obrażone, mimo że nie byłem na tym koncercie i do niedawna nawet nie wiedziałam o istnieniu Nergala.

poniedziałek, 21 września 2009

Sukces...

Sukces kolejny: Rosja nie rozmieści wzdłuż naszych granic rakiet „Iskander”, czym groziła na okoliczność umieszczenia u nas „tarczy antyrakietowej”. Tarczy udało się uniknąć, więc i rakiet wycelowanych w nasze siedzenia nie będzie. Co za radość i ulga! Co prawda większość ekspertów twierdziła, że Rosja może sobie straszyć, ale rakiet nie rozmieści i tak, bo na razie nie jest do tego technicznie i finansowo zdolna. Ale to, jak zwykła mówić żywa reklama środków psychotropowych, czyli marszałek Niesiołowski, „pisowskie lizusy”. Tylko mądra polityka rządu Tuska ocaliła nas przed „Iskanderami”.
 Całość: tutaj.

środa, 16 września 2009

Polityka historyczna

Rosjanie uprawiają swoją politykę historyczną. Niemcy uprawiają swoją. Dlaczego my nie mielibyśmy uprawiać swojej?

Wydaje mi się, że dyskusje z politykami, czy też polemiki z rosyjskimi mediami nie mają sensu. Może taki sposób byłby znacznie skuteczniejszy?


Swoją drogą, czymże jest ta polityka historyczna, jak nie zakłamywaniem historii po to, żeby siebie przedstawić w dobrym świetle, a przeszłych i obecnych wrogów w jak najgorszym?

poniedziałek, 14 września 2009

Polityk, czy ... ?

Wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski powiedział w wywiadzie dla jednej z gazet, że wymordowanie polskich oficerów w Katyniu nie było ludobójstwem, tylko zbrodnia wojenną. Utrzymywał, że ludobójstwem jest planowa zagłada całych narodów, albo poszczególnych grup społecznych. Nie można mu z góry odmówić racji, chociaż z drugiej strony wymordowanie oficerów było elementem zaplanowanej przez ZSRR depolonizacji Kresów Wschodnich poprzez eksterminację i deportację – a to nosi cechy ludobójstwa. W takim razie Katyń może być również uznany za ludobójstwo. [*]
Rosjanie uprawiają swoją politykę historyczną, Niemcy — swoją, a my... mamy takich „wybitnych” polityków, jak Niesiołowski.

wtorek, 8 września 2009

Różne oblicza tanga

W ostatnich latach podobno wielką popularnością cieszy się tańczenie salsy. Ja kiedyś trochę salsę tańczyłem — dopóki nie poznałem tanga. Podobno tango najlepiej rozumieją ludzie, którzy przeżyli już jakieś osobiste tragedie, na przykład utratę miłości.

Jedną z moich ulubionych par tangowych jest Noelia Hurtado i Pablo Rodriguez.


Zdarzało mi się słyszeć zarzuty ze strony niektórych salseros, że tango jest smutne. Czasem bywa smutne. Często mówi o utraconej miłości lub o tęsknocie. Tango jednak nie zawsze jest smutne. Na przykład to. Tańczy Cecilia Garcia i Pablo Inza.


Czasem tango nie tylko nie jest smutne, ale jest wręcz zabawne. Na przykład to. Również tańczy Cecilia Garcia, ale tym razem jej partnerem jest Horacio Godoy.


Umiejąc dobrze tańczyć tango, można zatańczyć niemal do każdej melodii. Poniżej przykład, który z pewnością chętnie obejrzą salseros. Jak widać, tangiem można zatańczyć i takie rytmy. Tańczy ten sam Horacio Godoy, ale tym razem z Cecilią Barra.

poniedziałek, 7 września 2009

Dług nasz powszechny

W związku z przewidywanym znacznym wzrostem zadłużenia polskiego budżetu państwowego w przyszłym roku w mediach jest teraz wiele audycji na ten temat. Niektórzy eksperci mówią, że rząd i tak zaniżył poziom tego zadłużenia (np. nie uwzględniając deficytu ZUS itp.). Inni twierdzą, że nie jest jeszcze tak źle, bo przecież zgodnie z polską konstytucją możemy się jeszcze bardziej zadłużyć.

Właśnie przed chwilą w radio jakiś ekspert powiedział, że obecnie państwo polskie jest zadłużone na ponad 700 miliardów złotych. No to policzmy... Kilka lat temu było nas 35 milionów. Od tamtego czasu około 3 miliony Polaków wyjechało do Wielkiej Brytanii. Zostało nas więc w kraju około 32 miliony. Jeżeli podzielimy te 700 miliardów długu przez 32 miliony dłużników to okazuje się, że każdy z nas, bez względu na to czy ma jakieś kredyty, czy też omija banki szerokim łukiem — każdy powinien sobie dodać 22 tysiące złotych do swojego długu. Właściwie powinniśmy chyba dodać znacznie więcej, bo przecież ten dług trzeba będzie oddać z odsetkami, a nic nie wskazuje na to, żeby miał zostać spłacony w najbliższym czasie.
 
Oczywiście pisząc każdy mam na myśli dosłownie każdego Polaka, łącznie z niemowlętami. Tak więc ojcowie rodzin, samotne matki i wszyscy, którzy macie dzieci na utrzymaniu: nie zapomnijcie dodać po 22 tysięcy na każde dziecko bądź inną osobę, którą utrzymujecie! Ale nie martwcie się. Eksperci twierdzą przecież, że możemy się jeszcze bardziej zadłużyć. Obserwując polskich polityków przez ostatnie 20 lat nie mam cienia wątpliwości, że zadłużą nas znacznie bardziej.

Nie jest dla mnie jasne, czy w tych 700 miliardach jest już uwzględniony ten przyszłoroczny deficyt. Jeżeli nie, to na każdego z nas przypada co najmniej 23,500 zł długu.
 
Swoją drogą niewykluczone, że znacząca część tego przyszłorocznego deficytu stanowi próba rozwiązania konfliktu z Eureko. Skoro jako podatnik mam się dołożyć do zrzutki na ten cel, to chciałbym choć dowiedzieć się, że Trybunał Konstytucyjny lub jakaś Komisja Sejmowa sprawdza, kto jest winien. Tymczasem kamień w wodę — winnych nie ma. Zupełnie jak we wszystkich wcześniejszych wielkich aferach.

Kryzys? Nie w administracji

Urząd Miejski w Elblągu zamierza kupić 300 laptopów i usługi internetowe dla najuboższych i niepełnosprawnych mieszkańców miasta. Cel szczytny — zwłaszcza w przypadku niepełnosprawnych. Urząd chce przeznaczyć na ten cel 4,5 mln złotych. Wynika z tego, że na każdy laptop przypada 15 tys. złotych.

Jak widać, urzędnicy wydając nie swoje pieniądze, szastają nimi ponad wszelkie wyobrażenie.

Po pierwsze, choć może nie najważniejsze, komputery stacjonarne są ciągle tańsze. Poza tym w przypadku jakiejkolwiek awarii komputer stacjonarny można zazwyczaj znacznie! taniej naprawić. Można też w nim zainstalować jakiś dobry, bezpłatny system operacyjny (np. Ubuntu), co jeszcze bardziej obniżyłoby koszty.

Po drugie, kwota przeznaczona na każdy komputer wydaje się być kilkakrotnie zawyżona. Notebook o przyzwoitych parametrach można obecnie kupić w sklepie za około 3,5 tys. złotych.

Nie wiem ile w Elblągu trzeba zapłacić za Internet. Ja, mając abonament Dialogu, za telefon i Internet (przyzwoite łącze: 2 Mb) płacę około 65 zł miesięcznie. Być może w Elblągu nie ma innej możliwości, oprócz Neostrady. Obecnie Neostrada oferuje łącze 1 Mb za 64 zł. miesięcznie. Takie łącze jest zupełnie wystarczające (miałem takie kilka lat). Policzmy więc:

3500 (za komputer) + 12 x 64 (Neostrada przez rok) = 4268,- zł


Uważam, że około 750 zł to aż nadto za przywiezienie komputerów do poszczególnych mieszkań i podłączenie do internetu. Razem otrzymujemy kwotę około 5 tysięcy złotych.



Na co więc przeznaczone jest to pozostałe dziesięć tysięcy?

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...