Strona główna

poniedziałek, 7 września 2009

Dług nasz powszechny

W związku z przewidywanym znacznym wzrostem zadłużenia polskiego budżetu państwowego w przyszłym roku w mediach jest teraz wiele audycji na ten temat. Niektórzy eksperci mówią, że rząd i tak zaniżył poziom tego zadłużenia (np. nie uwzględniając deficytu ZUS itp.). Inni twierdzą, że nie jest jeszcze tak źle, bo przecież zgodnie z polską konstytucją możemy się jeszcze bardziej zadłużyć.

Właśnie przed chwilą w radio jakiś ekspert powiedział, że obecnie państwo polskie jest zadłużone na ponad 700 miliardów złotych. No to policzmy... Kilka lat temu było nas 35 milionów. Od tamtego czasu około 3 miliony Polaków wyjechało do Wielkiej Brytanii. Zostało nas więc w kraju około 32 miliony. Jeżeli podzielimy te 700 miliardów długu przez 32 miliony dłużników to okazuje się, że każdy z nas, bez względu na to czy ma jakieś kredyty, czy też omija banki szerokim łukiem — każdy powinien sobie dodać 22 tysiące złotych do swojego długu. Właściwie powinniśmy chyba dodać znacznie więcej, bo przecież ten dług trzeba będzie oddać z odsetkami, a nic nie wskazuje na to, żeby miał zostać spłacony w najbliższym czasie.
 
Oczywiście pisząc każdy mam na myśli dosłownie każdego Polaka, łącznie z niemowlętami. Tak więc ojcowie rodzin, samotne matki i wszyscy, którzy macie dzieci na utrzymaniu: nie zapomnijcie dodać po 22 tysięcy na każde dziecko bądź inną osobę, którą utrzymujecie! Ale nie martwcie się. Eksperci twierdzą przecież, że możemy się jeszcze bardziej zadłużyć. Obserwując polskich polityków przez ostatnie 20 lat nie mam cienia wątpliwości, że zadłużą nas znacznie bardziej.

Nie jest dla mnie jasne, czy w tych 700 miliardach jest już uwzględniony ten przyszłoroczny deficyt. Jeżeli nie, to na każdego z nas przypada co najmniej 23,500 zł długu.
 
Swoją drogą niewykluczone, że znacząca część tego przyszłorocznego deficytu stanowi próba rozwiązania konfliktu z Eureko. Skoro jako podatnik mam się dołożyć do zrzutki na ten cel, to chciałbym choć dowiedzieć się, że Trybunał Konstytucyjny lub jakaś Komisja Sejmowa sprawdza, kto jest winien. Tymczasem kamień w wodę — winnych nie ma. Zupełnie jak we wszystkich wcześniejszych wielkich aferach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...