Strona główna

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Parytety

W myśl polskiej konstytucji mężczyźni i kobiety mają równe prawa. Niektórym działaczom najwyraźniej to nie wystarcza. Stąd pod koniec 2009 roku w mediach wiele było szumu o wprowadzeniu parytetów. Najpierw informowano, że chodzi o to, żeby w polskim parlamencie było tyle samo mężczyzn, co kobiet. Potem ta informacja została złagodzona, że na listach wyborczych ma być tyle samo mężczyzn i kobiet.

Równe prawa są pojęciem, które można różnie interpretować. Moim zdaniem oznacza to, że każdy ma jednakowe prawo decydowania, w co ma się zamiar angażować. Zwolennicy parytetów uważają najwyraźniej, że wolność wyboru, to za mało. Oczywiście uzasadniają to inaczej. Twierdzą oni, że kobiety są dyskryminowane przez szefów partii politycznych w ten sposób, że ci w ogóle nie umieszczają kobiet na listach wyborczych.

Faktem jest, że na listach wyborczych niewiele jest kobiet. Wątpię jednak, czy to jest spowodowane jakimś męskim uprzedzeniem do pań. Jakiś czasu temu byłem na kilku przedwyborczych spotkaniach z politykami. Za każdym razem na sali było kilkadziesiąt osób. Wśród nich za każdym razem były dwie lub trzy panie — wszystkie związane z obsługą spotkania (prawdopodobnie asystentki polityka). Skoro panie, mając swobodę wyboru, w większości w ogóle nie interesują się w polityką, to dlaczego je na siłę pchać do tego? Gdyby panie rzeczywiście tego chciały, to zagłosowałyby na Parię Kobiet. Nie tylko po wynikach wyborów widać, że większość pań nie zgadza się z tym. Część z nich nawet opublikowała w tej sprawie list otwarty.

Zresztą załóżmy, że zwolennicy parytetów mają rację. Czy w takim razie ustawowe zobligowanie szefów partii, żeby na listach była połowa pań, będzie wystarczające? Przecież wiadomo, że osoba będąca na pierwszym miejscu na liście ma dużo większe szanse zdobycia mandatu poselskiego. To jak to miałoby być? Czy teraz na pierwszych miejscach list miałyby być kobieta i mężczyzna ex eaquo?

Jeżeli rzeczywiście panie są ograniczone przez seksistowskich mężczyzn, to nie rozumiem, dlaczego równouprawnienie miałoby się ograniczać do polityki? Dlaczego nie wprowadzić ustawowego uprawnienia we wszystkich instytucjach? Na przykład przedszkola są wyraźnie zdominowane przez panie. Należałoby połowę z nich zwolnić i przyjąć na to miejsce mężczyzn. Skąd ich wziąć? Na przykład z kopalń i hut, które dla odmiany są zdominowane przez mężczyzn.

Zgodnie z projektem zwolenników parytetów mężczyźni i kobiety mają być reprezentowanie w równych proporcjach 50/50. Tymczasem, jak wiadomo, kobiet jest nieco więcej niż mężczyzn. W dodatku kobiety średnio żyją o 20 lat dłużej, niż mężczyźni. Czy to jest sprawiedliwe? Jeżeli mężczyźni i kobiety mają być reprezentowani po równo, to należało by powołać jakiś urząd, który co najmniej raz w roku weryfikowałby te nierówności i likwidował nadwyżki. W przeciwnym razie naruszona zostanie zasada reprezentatywności i sprawiedliwości społecznej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...