Strona główna

sobota, 23 kwietnia 2011

Hipokryzja w polityce enrgetycznej

W portalu wnp.pl zamieszczony został ciekawy wywiad z profesorem Krzysztofem Żmijewskim z Politechniki Warszawskiej, sekretarzem Społecznej Rady Narodowego Planu Redukcji Emisji. Poniżej zamieszczam niektóre fragmenty tego wywiadu.
Komisja Europejska zaproponowała redukcję emisji CO2 o 80–95% do roku 2050. [...] Jeżeli propozycje KE miałyby być osiągane za pomocą narzędzi, które do dzisiaj KE wypracowała, to oczywistą rzeczą jest, że to będzie zabójcze dla industrialnej części gospodarki UE, a dla nowych państw członkowskich w szczególności.

Trzeba brać pod uwagę to, że Polska może wiele wysiłku włożyć we współpracę unijną, możemy mieć wiele samozaparcia, ale są pewne granice, którymi są recesja, upadek gospodarki i wysokie bezrobocie.

Likwidacja produkcji w Europie nie oznacza likwidacji tej produkcji w ogóle, tylko jej przeniesienie w inny rejon świata, co nie spowoduje redukcji emisji CO2.

Zdaniem KE ograniczenie CO2 oznacza rozwój gospodarki i powstanie nowych, zielonych miejsc pracy. [...] Mamy tu do czynienia ze stwierdzeniem, że jeżeli jedną nogę trzymamy we wrzątku a drugą w lodowatej wodzie to średnia temperatura powinna być przyjazna. Jeżeli będziemy mieli taką sytuację, że w niektórych krajach Europy zachodniej wystąpi wzrost zatrudnienia w obszarach gospodarki postindustrialnej, a w Polsce i w kilku innych krajach wzrośnie bezrobocie w obszarach gospodarki industrialnej, to być może per saldo będziemy mieli do czynienia ze wzrostem gospodarki unijnej. To będzie jednak oznaczało, że wzrost gospodarczy państw postindustrialnych będzie opłacony recesją gospodarczą państw industrialnych.

Co z tego, że np. w Wielkiej Brytanii powstanie 500 tys. miejsc pracy, skoro w Polsce będzie dodatkowo 330 tys. bezrobotnych? To korzyść o charakterze egoistycznym.

Wierzę w zmiany klimatu, ale idea walki ze zmianami klimatycznymi i redukcji emisji CO2 jest pretekstem do stworzenia przestrzeni dla nowych technologii, które bez działań o charakterze sztucznym nie potrafiłyby się przebić na rynek i przegrywałyby z produktami, które produkowane są m.in. w Polsce. W ten sposób próbuje się wyeliminować takie kraje jak Polska, a zostawia się kraje Europy Zachodniej...

[...] W Unii nie idziemy w kierunku optymalizacji działań i redukcji kosztów tylko mamy do czynienia z sytuacją, kiedy europejskie firmy domagają się większego wsparcia, aby móc produkować drożej. Jeśli daje się dotacje, to ten produkt drożeje. Dobrym przykładem skutków manipulowania rynkiem jest wzrost cen cukru i mleka.
Cały artykuł jest »tutaj«.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...