Podobno prokuratura wszczęła postępowania przeciw osobom, które 10 kwietnia na Krakowskim Przedmieściu trzymały transparenty i wznosiły okrzyki takie jak Tusk, Komorowski, Klich — zdrajcy stanu lub pisali nazwisko Komorowski tak, że jedna z liter wyobrażała sierp i młot.
Jeżeli to prawda, to ufam, że prokuratura prowadzi również postępowanie przeciw osobom, które niedawno starały się prowokować obrońców krzyża na Krakowskim Przedmieści rzucając kaczką i krzycząc jeszcze jeden oraz wiwatowały, gdy kacza maskotka się rozleciała. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że chodziło im o pozostałego przy życiu, pogrążonego w żałobie Jarosława Kaczyńskiego.
Zapewne prowadzone jest również dochodzenie przeciwko osobom, które w tym samym miejscu kilkakrotnie nasikały na krzyż ułożony ze zniczy. Przecież to jest jawne bezczeszczenie symbolu kultu religijnego.
Wprawdzie nie zauważyłem żadnej informacji na ten temat, ale ufam również, że prokuratura prowadzi dochodzenie przeciwko młodzieży oraz jawnie wspierającym ich nauczycielom, którzy spalili kukłę przedstawiającą ówczesnego Ministra Edukacji — Romana Giertycha, a drugą taką kukłę utopili w Wiśle. Przecież to jawne namawianie do zbrodni. To malownicze hasło, z którym pozuje do zdjęcia ta dziewczyna, a którym tak epatowały się niektóre media, jawnie przecież zachęca do pozbycia się Giertycha w taki sam sposób, w jaki wcześniej organy wykonawcze jedynie słusznej Partii pozbyły się księdza Jerzego Popiełuszki.
Jeżeli miałoby się okazać, że prokuratura prowadzi lub prowadziła tylko część z wymienionych dochodzeń, to należałoby się zastanowić, czy jest ona niezależna, czy może — podobnie jak za komuny — jedynie liskiem figowym władzy walczącej z opozycją.