Pisałem niedawno o wyborze prezydenta Unii Europejskiej oraz ministra spraw zagranicznych Unii. Prezydentem Unii został belgijski polityk Herman Van Rompuy, a ministrem spraw zagranicznych — Brytyjka Catherine Ashton. Nie jestem żadnym znawcą polityki międzynarodowej. Trochę się tym interesuję, ale o tych dwóch politykach nigdy nie słyszałem. Troszkę się więc zdziwiłem, gdy po raz pierwszy o nich usłyszałem. W końcu od wczoraj Unia Europejska stała się państwem (wszedł w życie Traktat Lizboński). Wydawało by się więc, że pierwszym premierem i ministrami będą wybrani najwybitniejsi europejscy politycy. Jeszcze bardziej się zdziwiłem, że również dziennikarze zgodnie twierdzili, że zostali wybrani politycy z drugiego rzędu. Czyżby rację mieli ci, którzy twierdzą, że będą oni tylko figurantami, a rzeczywistą władzę będą sprawować szare eminencje z największych państw europejskich (Niemcy, Francuzi, Włosi, Brytyjczycy).
Poniżej prezentuję bardzo ciekawą wypowiedź na ten temat, wygłoszoną w Parlamencie Europejskim przez jednego z brytyjskich posłów w dniu 25 listopada 2009 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz